
Konturowanie na mokro ma wielu swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jedni twierdzą, że trzeba wprawy do tej techniki, zajmuje ona zbyt wiele czasu, a efekty są znikome. Inni widzą w tym sposobie konturowania niesamowitą łatwość pracy, bo przecież zawsze można coś dotrzeć, rozetrzeć, dołożyć, poprawić. Więc jak to jest naprawdę? W przypadku produktów prasowanych nie mamy aż takiej kontroli nad bronzerem. Gdy zrobimy plamę na policzku, może się okazać, że uratowanie makijażu pochłonie ogrom naszego czasu, a efekty nie będą zadowalające. A mimo to, większość z nas sięga po prasowane produkty. Marki proponują nam co roku nowości do kontrowania, niestety rzadko kiedy w formie kremowej, dlatego jest ona moim zdaniem mniej popularna. Ciężko o dobry, kremowy produkt do konturowania, który będzie bezproblemowo łączył się z pozostałymi kosmetykami nałożonymi w trakcie makijażu. Który będzie rozcierał się jak marzenie. Który będzie rozsądnie napigmentowany. Bez pomarańczowego odcienia. Bez tłustej konsystencji. Powiadają, że ideały nie istnieją... A ja go znalazłam! I to w rozsądnej cenie, która nie zrujnuje waszego portfela.
BELL, MORE SCULPT CONTOUR STICK
Ten stick do konturowania kosztuje niecałe 11 zł, dostać możecie go w Biedronce (i pewnie niedługo na stronie internetowej marki Bell). Nie ukrywajmy, cena jest na maxa korzystna, bo w jakiejkolwiek drogerii tańszego sticku chyba nie znajdziemy. A na pewno nie w takiej jakości. Większość produktów, które oferują marki przystępne cenowo np. Hean czy też Bell (ale w szafie w Rossmannie), mają produkty do konturowania na mokro w bardzo tłustej konsystencji. Co za tym idzie, lubią one ścierać nałożony wcześniej podkład, ślizgać się i nie nadają się do konturowania, jeśli macie niedoskonałości, ponieważ zetrą nabudowane krycie w miejscach, gdzie chcecie ukryć swoich "nieprzyjaciół". Aż się dziwię, że ta sama marka, która wyprodukowała tak dobry konsystencją produkt, oferuje inne produkty do konturowania na mokro fatalnej jakości. Czyżby niechcący stworzyli hit? Być może, ale more sculp contour stick naprawdę mógłby stawać w szranki nawet z produktami marek selektywnych. Ze względu na cenę, na jakość, konsystencję i odcień - idealny dla wszystkich jasnych karnacji. Jest to typowy kontur, czyli buduje cień na naszym policzku, przez co posiada tony chłodne. Można ograć go nakładając później cieplejszy bronzer, ale trzeba uważać, aby nie wyglądał zbyt brudno w takim towarzystwie. Jestem posiadaczką jasnej karnacji z różowymi tonami i na mnie wygląda wspaniale. W końcu znalazłam idealny odcień kremowego bronzera dla siebie.
CZYM SIĘ WYRÓŻNIA TEN STICK DO KONTUROWANIA NA TLE INNYCH?
Tak jak pisałam wcześniej - nietłustą formułą, w porównaniu do innych, podobnych produktów z tego przedziału cenowego. Jest napigmentowany w sposób wyważony - ani za lekko, ani za mocno. Można go dokładać i budować, ale też jak nałożycie ciut za dużo, bo was poniesie, spokojnie wszystko rozetrzecie, a wasze konturowanie wtopi się w podkład. Formuła jest masełkowata, ale jednocześnie nie tak mocno, aby czynić ten produkt niewydajnym. Po rozblendowaniu zmienia się w satynowo-matową, nie posiada żadnych drobinek, formuła jest gładka. Utrzymuje się przyzwoicie nawet bez pudrowania, jeśli lubicie lekkie makijaże dzienne. Tym produktem stworzycie swoje nowe, ulepszone kości policzkowe. Efekt wow na większe wyjścia też stworzy, możecie przypudrować miejsce, w którym rozcieraliście stick i dołożyć jeszcze prasowanego bronzera. Wygląda wtedy obłędnie. Ale ja jako posiadaczka cery suchej, często boków twarzy nie pudruje. Nakładam ten stick, na to bronzer w kamieniu i... Żadnej plamy! Nawet najmniejszej. Może to kwestia wieloletniej wprawy, ale moim zdaniem to po prostu dobrze dobrane bronzery i kontrolowanie przy nakładaniu. Dzięki temu jestem w stanie szybko wyrzeźbić kontur twarzy oraz jednocześnie ją ocieplić. I to przy minimum wysiłku!
CZY KUPIĘ PONOWNIE?
Zdecydowanie tak! Jest tani, odpowiednio wydajny jak na produkt tego typu, idealnie napigmentowany i daje mi łatwość pracy. Ogromną kontrolę. Do tego niewielki i poręczny, stick marzenie. Cieszę się, że odkryłam tak dobry produkt zupełnie przypadkiem. Jedyny minus tego kremowego bronzera to kolor - występuje wyłącznie w jednym odcieniu: 01 sculpt master. Jest to odcień mlecznej czekolady, na pierwszy rzut oka neutralny, ale ma w swoim kolorze chłodne tony. Sprawdzi się idealnie dla bladych osób, dla tych z jasną karnacją, różowym lub neutralnym tonem. Jeśli macie żółte tony, ciemniejszą karnację lub wybieracie bardziej produkty opalające, robicie ciepłe makijaże - to nie będzie produkt dla was.
Wolicie konturowanie na mokro czy na sucho? Macie w swojej kolekcji kremowy bronzer? Dajcie koniecznie znać!

This sounds like an absolute must have! I am so glad you have found something that works well.
OdpowiedzUsuńthe creation of beauty is art.
Nie lubie kredek and nic kremowego :( wole zwykle bronzery
OdpowiedzUsuńUwielbiam własnie konturować kredkami :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Nie miałam go jeszcze u siebie, ale wole chyba jednak konturowanie na sucho, a przynajmniej do takiego jestem przyzwyczajona
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MAda
Love you eye makeup.
OdpowiedzUsuńhttp://www.amysfashionblog.com/blog-home
oj ja tylko na sucho :D na mokro nie umiem kompletnie ;D
OdpowiedzUsuńNice makeup.
OdpowiedzUsuńSomethingbykate
Super wyglądasz!
OdpowiedzUsuńMa bardzo ładny kolor.
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy sticku do konturowania. Nie przepadam ogólnie za kosmetykami w tej formie
OdpowiedzUsuńŚliczny makijaż, pięknie podkreśla urodę :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się. Oczy wyglądają bosko!
OdpowiedzUsuńGdybym ja jeszcze umiała się konturować :) Dla mnie róż, czy rozświetlacz to już nielada wyzwanie :) Piękny makijaż, wiosenny :)
OdpowiedzUsuńAle fajne kolorki :)
OdpowiedzUsuńBuziaki, mój blog♥
packers and movers in mumbai
OdpowiedzUsuń